Gdy byłem małym chłopcem… Oj, jak bardzo chciałem tak właśnie zacząć tekst. Teraz mam okazję. Wracając do tematu…
Gdy byłem małym chłopcem uwielbiałem napoje gazowane. Picie Ptysia było świętem. Pełna szklanka bosko pachnącego napoju. Aromat i smak pomarańczy. Pamiętam do dziś. Pamiętam też swoją PIERWSZĄ-PUSZKĘ-COLI. Która nie była Coca Colą, bo tej nie było jeszcze w sklepach. Był to jakiś napój colo-podobny. To było cudowne doświadczenie.
W rzeczywistości napój w puszcze z pewnością był rozwodnioną chemiczną popłuczyną. A Ptyś? Pachniał plastikiem pachnącym pomarańczą. Ale kontakt z nimi był na tyle rzadki, że każda taka ulotna chwila przyćmiewała realne “walory” tych łakoci. Dziś każdy rodzic wie, że tego typu rzeczy są niezdrowe. Że należy je ograniczać do totalnego minimum. Gdy ja byłem mały, takich produktów było mało. Na tyle mało, że nie stanowiły zagrożenia dla zdrowia dzieci. Zagrożenie pojawiło się dopiero wtedy, gdy pojawiła się możliwość konsumpcji bez umiaru.
Dlaczego o tym piszę i jaki to ma związek z tabletami?
Ostatnio dowiedzieliśmy się, że Steve Jobs nie dawał iPada swoim dzieciom. Nie dziwi mnie to. I nie powinno dziwić osób, które znają trochę życiorys i radykalne podejście Jobsa do niektórych spraw. Zresztą taki stosunek do tabletów reprezentuje wielu rodziców. Coraz częściej sami jesteśmy świadomi swojego uzależnienia od urządzeń elektronicznych i wirtualnego świata. Co jakiś czas bolesna autorefleksja wywołuje w nas pragnienie, by w romantycznym zrywie porzucić wyświetlaną na ekranach retina rzeczywistość, złapać za hebel i zacząć robić meble. Po czym – oczywiście sprzedawać je online:).
Czy zagrożenie jest realne? Gry dla dzieci wciągają. Często są po prostu debilne i źle zrobione. Korzystanie z tabletu do grania czy oglądania bajek jest jak dawanie dzieciom słodyczy. Z jakiegoś powodu dzieci nie chcą poprzestać na jednym kawałku czekolady.
Tablety nie są złe. Z pewnością złe jest ich niekontrolowane udostępnianie dzieciom. Warto uczyć dzieci korzystania z elektroniki w sposób, który daje okazję nie tylko do rozrywki, ale i nauki.
Jak to zrobić? Spróbujmy:
1. Uważnie wybieraj aplikacje, które pobierasz.
Znalezienie naprawdę fajnych, wartościowych i dobrze zrobionych gier i zabaw na smartfony czy tablety nie jest wcale takie proste. Łatwo trafić na buble, które są bezwartościowe. Są jednak perełki. Przemyślane i dobrze zaprojektowane aplikacje. Warto poświęcić czas na wyszukiwanie, a czasem także kilka groszy, by zdobyć te najlepsze produkcje.
2. Uczestnicz w zabawie/pracy razem z dzieckiem.
Nie dlatego, by mu podpowiadać czy pomagać. Największą frajdę będzie miało, gdy samo wymyśli, co można z aplikacją robić. Uczestnicząc w zabawie z tabletem/smartfonem możemy też poznać upodobania mini-człowieka oraz sposób w jaki główkuje, podejmując wyzwania w grach. Sam wiele razy byłem bardzo zaskoczony pomysłowością mojego syna, np. w budowaniu mostów.
3. Zbuduj rytuał mediowy.
Dzieci funkcjonują wg rytuałów. Wstajemy, przebieramy się, myjemy zęby, jemy itd. Oczywiście najlepsze rytuały to te, które łechcą ośrodek odczuwania przyjemności. Jedzenie cukierków, niezdrowego żarcia, oglądanie “Frozen” 3x pod rząd… One mogły by to robić non-stop. Dzieci uwielbiają się uzależniać od rzeczy złych i w złym guście. Ktoś, kto znajdzie odpowiedź dlaczego tak jest, powinien dostać Nobla.
Pozwól swojemu dziecku oglądać bajki przy kolacji, a nie będzie sobie wyobrażało, że można inaczej. Nie pytajcie skąd to wiem. Niewinny niech pierwszy rzuci we mnie Panem Kartoflaną Głową.
Mój syn wie, że grać na tablecie czy smartfonie może np. tylko w weekendy, a gdy powiem, że powinien już kończyć wie, że trzeba skończyć rozgrywkę. To nie było proste, ale zaczyna działać już dość bezproblemowo.
Czy muszę dodawać, że tutaj, jak wszędzie potrzeby jest zdrowy rozsądek? Dziecko nie powinno pić coli i zajadać się słodyczami zamiast pełnowartościowego jedzenia. Kompetencje technologiczne nie powinny być ważniejsze, niż np. umiejętność zawiązywania sznurówek. Wiedziałbym, że coś się dzieje, gdyby tablet był ulubioną zabawką mojego 4-latka.
Tylko że wtedy było by już pewnie za późno.
Foto: Wayan Vota / photo on flickr