W najnowszym FUTU artykuł „Dzieci w trybie przyśpieszenia” (linku brak – tylko papier!). A w nim o tym, jak technologia wpływa na szybsze dorastanie dzieci:
„Jako dorośli przywykliśmy do stwierdzenia „nie mam czasu”. Dotyczy ono coraz częściej dzieci. Wraz z przyśpieszeniem świata, przyśpiesza także dzieciństwo.”
Autorka artykułu, Anna Mazerant, zwraca uwagę, że przyśpiesza dorastanie nie tylko mentalne, ale – co ciekawe – także fizyczne:
„[…]wiek, kiedy chłopcy osiągają dojrzałość płciową, obniża się o 2,5 miesiąca na każde 10 lat.”
Interesujące są także przytoczone wyniki badania Fundacji „Kaiser Family”:
„[…]przeciętnie dzieci w wieku 8-18 lat spędzają 7 godzin i 38 minut dziennie, korzystając z mediów cyfrowych.”
Co dzieci robią przez ten cały czas w sieci? Głównym celem jest rozrywka (YouTube, aplikacje społecznościowe), ale także zakupy.
„[…]co trzeci młody konsument na świecie robi już zakupy online, a najbardziej popularne kategorie to gry, ubrania, telefony komórkowe”.
Temat szybszego życia, nowych kompetencji, które mogą zdobywać już dzieci w wieku przedszkolnym to jest temat wzbudzający spore emocje. Niektórzy głoszą, że jest to odbieranie dzieciom dzieciństwa i beztroski. Ja nadal nie mam jednoznacznej opinii w tej kwestii. Umożliwienie dzieciom korzystania z technologii bez nadzoru, bez aktywnego uczestnictwa rodziców, może skończyć się źle. Mam wrażenie, że wielu rodziców ma złudne poczucie, że ich dzieci są „digital natives”. To, że potrafią zwinnie korzystać z cyfrowych narzędzi, nie czyni ich mądrymi użytkownikami. Dla większości mały ekran telefonu czy tabletu to nowy rodzaj telewizorka służący przede wszystkim do rozrywki. Taki rodzaj aktywności cyfrowej to opium dla młodego mózgu, który uzależnia się od biernej konsumpcji wrażeń (oglądanie filmów na youtube), czy łatwej gratyfikacji (gry). Jeśli weźmiemy pod uwagę, że konsumpcja mediów cyfrowych to zajmuje nawet kilka godzin dziennie, to uzmysławiamy sobie, że zagrożenie po pierwsze – jest, a po drugie – jest naprawdę duże.
W efekcie, mamy dziś armię młodych ludzi, którzy bardzo intensywnie korzystają z internetu (dla rozrywki, kontaktu ze znajomymi), a nie potrafią wykorzystać go do podnoszenia własnych kompetencji, rozwoju osobistego, edukacji, rozwoju zawodowego. Mamy do czynienia po prostu z… cyfrowymi głupkami. Jest to o tyle niebezpieczne, że „dorośli” – rodzice, nauczyciele, politycy – są przekonani, że młodzi mają nowe technologie w małym paluszku. I to, być może, jest jeden z największych błędów w ocenie potrzeb i zagrożeń związanych z młodym pokoleniem. Trudno wyprowadzić „dorosłych” z tego błędu, bo sami mają bardzo niskie kompetencje cyfrowe. Sytuacja patowa.
Tym bardziej twierdzę, że jako rodzice musimy dbać o własny rozwój w tej sferze i mądrą „digitalizację” własnego życia. A potem – mądrą „digitalizację” rodziny.
Pozostaje pytanie, na ile rozwój technologii zagraża, a na ile jest szansą. Jedno jest pewne – jest on nieunikniony. Dotyczy to i rodziców, i dzieci. Trzeba (choć to trudne) znaleźć własny złoty środek. Taki, w którym i my, i nasze dzieci będą się czuły i rozwijały dobrze.
Przed dziećmi, które w końcu staną się dorosłymi w świecie jeszcze bardziej stechnologizowanym niż dziś, stoi wiele szans, dzięki którym mogą zmienić się z biernych w aktywnych użytkowników technologii. Przede wszystkim, mogą poznać, co tak naprawdę kryje się za interfejsem internetu – jak powstaje gra, czy w jaki sposób zbudowany jest i jak działa YouTube. Mogą też poznać fizyczną stronę cyfryzacji – sprzęt, z którym można robić naprawdę niesamowite rzeczy już w wieku 5-6 lat (proste roboty).
Jak grzyby po deszczu wyrastają organizacje, których celem jest kształcenie kompetencji cyfrowych u najmłodszych: Maker Kids, Wow school, girls code fun, RoboSpace, coder dojo, to tylko niektóre z inicjatyw, które w niewielkim stopniu wypełniają olbrzymią lukę w systemie edukacji. I są światełkiem w tunelu – dzięki nim choć garstka młodych ludzi rzeczywiście będzie w stanie wykorzystać technologię, a nie zostać przez nią wykorzystana.
I wyszło trochę ponuro. Jeśli macie argumenty na to, że jest lepiej, niż mi się zdaje – chętnie je poznam :) Zapraszam do komentowania.