O tym, że ojcowie to atrakcyjna grupa docelowa już kiedyś pisałem. W trakcie Super Bowl (takie amerykańskie rugby), które wiele osób myli z festiwalem reklam, nie obeszło się bez reklam skrojonych jakby specjalnie pode mnie.

I wiem, jestem w 110% przekonany, że te reklamy nie działały by na mnie, gdybym nie miał dzieci. Tak, jeszcze potrafię sobie przypomnieć jak to było bez nich… Chyba się rozpłaczę ;).

Wyłapałem dwie reklamy. Zrealizowane w zupełnie różny sposób. Cheerios rozczula nas scenką negocjacyjną ojca z 5-cio latką (na oko). To naprawdę słodkie, ale jeszcze bardziej – przrażające, jak my, ojcowie jesteśmy narażeni na wyrachowane działania ze strony podopiecznych. Podobno w przypadku córek jesteśmy niemal bezbronni. Prawda li to? Popatrzcie na tego żałosnego tatuśka. On naprawdę wygląda na szczęśliwego:

Bardzo spodobała mi się produkcja Hyundaia. Świetne efekty i poruszające grozą sceny, w których ojcowie, ruszeni w ostatniej chwili najbardziej pierwotnym instynktem chronienia dziecka, ratują synów z opresji.

Genialne podkreślenie szczególnej cechy (jak się domyślam) reklamowanego modelu.

Nie były to jednak moje ulubione reklamy z najważniejszego bloku reklamowego na świecie. Świat ludzi bez dzieci. Tak właśnie go zapamiętałem: