Nie czuję się komfortowo w Dniu Ojca. Może JESZCZE nie czuję się komfortowo. Może z czasem na tyle wczuję się w rolę ojca lub ta „ojcowska” część mnie urośnie na tyle, że dzień ojca będzie oczywistością. Jak urodziny.
Chyba wszyscy byliśmy wyuczeni robienia laurek i mówienia wierszyków na cześć Ojca lub Matki w ich Dniu. Takie machinalne składanie życzeń trwa do momentu osiągnięcia jakiejś dojrzałości. Sam nie pamiętam kiedy, ale dla mnie, w pewnym momencie ten dzień stał się okazją do powiedzenia „dziękuję”. A przed tym – zastanowienia się za co chcę podziękować.
Może w momencie kiedy poczuję, że mój człowiek rzeczywiście mi życzy lub dziękuje. Może wtedy poczuję się OK z tym dniem.
Nie to, że nie czułem się wspaniale, gdy dostałem obrazek-laurkę wykonaną przez Pyniaka. Zgodnie z uzupełniającą dar wypowiedzią na rysunku są tory, po których jedzie pociąg. I z tym czuję się całkowicie OK.